-Ale nuda- westchnęła Brenda- Która godzina?
-Dopiero 17.
-Słodki Jezu- wymamrotała- Myślałam, że siedzimy tu już kilka godzin, a minęła zaledwie jedna?
Cała
Brenda. Nigdy nie może usiedzieć na miejscu, szybko się nudzi. Zaczyna
się już w szkole. Na lekcjach nigdy nie ma co robić, chyba, że całą
godzinę lekcyjną przegada z koleżanką z ławki lub przystojnym kolegą z
klasy. Jednak nie zawsze może sobie na to pozwolić, więc czasami zdarza
się jej po prostu nie przyjść. Na przerwach, jak wiadomo, jest o niebo
lepiej. Może rozmawiać ze wszystkimi znajomymi z całej szkoły, a
znajomych ma dużo. Najgorzej jest jednak w pracy, w tym cichym i
spokojnym antykwariacie.
-Yhym- odparła Denise, nie odrywając wzroku od czytanej książki.
-Jezu, ratuj.
-Jakby byli klienci, to miałabyś co robić.
-Taak, a kto tu dziś był? Ten stary dziadek, co przychodzi zawsze raz na tydzień i dzieciaki od komiksów?
-I jeszcze Tony- dodała Denise, przewracając na kolejną stronę książki.
-No tak, jeszcze Tony. W sumie, to niezły jest, co nie?
-I zajęty.
-No to co?- zaśmiała się Brenda.
-Oj Brenda, Brenda- Denise pokręciła głową.
Antykwariat,
w którym pracowały, składał się z dwóch pomieszczeń. W jednym były
książki, setki używanych książek poupychanych na półkach według gatunków
i autorów. Na środku stał kosz z przecenionymi książkami. Były to
najczęściej zniszczone lub stare i niemodne tytuły. Tu były też drzwi
wejściowe. W drugim pomieszczeniu były różnego rodzaju starocie,
najczęściej figurki z porcelany i zabawki, a do tego używane płyty
winylowe i gramofony. W rogu tego pomieszczenia była kasa, przy której
siedziały dziewczyny. Oprócz tego na tyłach była łazienka.
Siedziały
słuchając muzyki z gramofonu, gdy nagle usłyszały dzwonek. Dzwonek
zawieszony był przy drzwiach wejściowych w pierwszym pomieszczeniu. Z
punktu, w którym siedziały Denis i Brenda, nie było widać, kto wchodzi.
-Idź
obsłużyć klientów, jeśli się tak nudzisz- powiedziała Denise do Brendy.
Gdy tylko Brenda zniknęła z jej pola widzenia, Denise wróciła do
lektury.
Po kilku minutach Brenda wróciła. Denise była tak zaczytana i nieobecna, że nie zauważyła nawet jak Brenda do niej podchodzi.
-Denise!- szepnęła jej do ucha.
-Co? Czemu szepczesz?
-Cii!- pokazała jej palcem, żeby mówiła ciszej- Nie zgadniesz, kto właśnie przyszedł do naszego antykwariatu.
-Hm?
-Pieprzone The Jacksons!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz